II wojna światowa, losy mieszkańców, Gryf Kaszubski / Pomorski

     Rozwój polityki i gospodarki Niemiec interesował znanego poznańskiego publicystę Józefa Kisielewskiego [1] (1905-1966), który w 1937  podróżując po Niemczech był  obserwatorem skuteczności propagandy  nazistowskiego  „Drang  nach  Osten”.[2] Poznawszy mechanizm tej złowróżbnej działalności postanowił  odwiedzić teren pogranicza polsko – niemieckiego.[3] Pokłosiem tych podróży była  książka o śladach polskości na dzisiejszych ziemiach Zachodnich i Północnych[4] „Ziemia gromadzi prochy”[5] to znakomicie udokumentowane i świetnie ilustrowane oskarżenie Niemiec o tępieniu słowiańszczyzny Zachodniej  (warto tu dodać, że książka ta została trzy razy wydana w Anglii w 1941; a potem w konspiracyjnym skrócie w Warszawie w 1943; powielona we Włoszech w Bari 1946).[6] Tytuł tego dzieła był proroczy. Faktycznie wojna i okupacja spowodowała, że ziemia zgromadziła prochy kwiatu inteligencji wielu narodów, a dla Kaszubów była największą próbą zachowania ludzkiej godności i polskości. Pomorze spłynęło krwią jak żaden inny region Polski, a jej mieszkańcy byli zastraszani ale nie ugięci.

     Niemcy uważali, że wrócili w swoje ojczyste strony. Już 8  października  1939  roku  na mocy dekretu Adolfa Hitlera polskie ziemie Zachodnie i Północne Pomorza zostały wcielone do III Rzeszy. Dwudziestego szóstego października 1939 utworzono okręg Rzeszy Gdańsk – Prusy Zachodnie (Reichsgau Danzig – Westpreussen), a jej namiestnikiem został gdański gauleiter Albert Forster.

     Forster na rynku wejherowskim w październiku 1939 roku powiedział: „Polaków należy wytępić od kołyski [7], na koniec dodał : „Rodacy, w wasze ręce oddaję Polaków”.[8] W ten sposób zachęcił gauleiter Niemców do zbrodni ludobójstwa.

     Planową eksterminacją, według przygotowanych wcześniej list  objęto  tysiące  ofiar, głównie  nauczycieli,  duchownych, urzędników, działaczy politycznych, samorządowych, kultury, oficerów, a nawet szeregowych członków Polskiego Związku Zachodniego. Masowe egzekucje odbywały się głównie w Lasach Szpęgawskich[9] (koło Starogardu Gdańskiego) i Piaśnickich[10] (koło Wejherowa).

     Wielu działaczy Pomorskich osadzono w obozach na terenie Niemiec: Dachau, Oranienburgu, Ravensbrück, a od 2 września 1939 roku rozpoczęto budowę pierwszego na ziemiach polskich obozu koncentracyjnego Stutthof.[11] Pomorze poddano intensywnej germanizacji.

     W ramach represji Polaków wywłaszczono z posiadanych gospodarstw i przedsiębiorstw, zabroniono im wykonywania zawodu, używania języka polskiego (nawet w czasie spowiedzi), sprawowania funkcji  urzędniczych.  Natomiast  tych  Polaków,  którzy  nie  odpowiadali wymogom germanizacji oraz osoby niebezpieczne ze względu na swoje wykształcenie i wpływy wśród Polaków zalecali wysiedlić do pracy na teren III Rzeszy. Wielodzietne rodziny wysiedlano do obozu w Potulicach.[12]

     Utworzenie niemieckiej listy narodowościowej i obywatelskiej wprowadziło rozporządzenie (podpisane przez Himmlera, Hessa, Fricka) z dnia 4 marca 1941 i obowiązywało na obszarach polskich wcielonych do Rzeszy.[13] Lista ta dzieliła ludność na cztery grupy.[14] Osoby wpisane do pierwszych trzech grup otrzymywały dowody, kartki żywnościowe, talony na odzież oraz stosowne do wykonywanej pracy zarobki. Natomiast osoby wpisane do czwartej grupy nie otrzymywały  dowodów tylko kenkarty oraz kartki żywnościowe. Przyjęcie niemieckiej listy narodowościowej i obywatelskiej dały zwiększone przywileje i przyznanie zwiększonych racji żywnościowych co zobligowało pełnoletnich mężczyzn do służby w wojsku niemieckim. Według danych zawartych na stronie 51 Juliana Radosa „Rehabilitacja na Pomorzu Gdańskim” 605 tyś. osób nie podpisało przynależności do listy  narodowościowej  Niemiec. Pomorzanie,  którzy zachowali narodowość polską podlegali ciągłej inwigilacji. Otrzymywali minimalne  racje  żywnościowe,  które  wystarczały  na  przeżycie  jednego tygodnia w miesiącu, a wynagrodzenie za pracę stanowiło 1/4 uposażenia obywatela III Rzeszy.

     Ruch oporu na Pomorzu Gdańskim[15] rozpoczęły pierwsze grupy konspiracyjne na przełomie  września i października 1939 roku. W Borach  Tucholskich  zbudowano pierwsze bunkry. Wiosną 1940 roku Józef Dambek założył w powiecie kartuskim Tajną Organizację Wojskową „Gryf Kaszubski”.[16] Działalność grup partyzanckich  była  utrudniona  przez  dobrze  zorganizowaną  łączność sił okupanta i konfidentów. Liczne drogi żelazne i bite, biegnące wśród wzgórz i licznych kompleksów leśnych ułatwiały niemieckim jednostkom zmotoryzowanym przeprowadzanie akcji pacyfikacyjnych.[17]          

     Zasadnicze różnice warunków bytu mieszkańców „wcielonych” do III Rzeszy, a Generalnego Gubernatorstwa przedstawił Karol Marcin Pospieszalski.[18]

     Okres wojny i okupacji jeszcze raz potwierdził, że historia nie szczędziła Kaszubom bolesnych przeżyć, a wołania Sędzickiego w wierszu „Nasz głos” przez niego długo nie był wysłuchiwany.

 „Lud kaszubsci – to lud skromni

wôrtosc znô swą i też staje

w praw obronie swoich – niezłomni –

lże go ten, co go nie znaje.

Milcząc swojim turem kroczi,

krzik go cuzi stąd nie zboczi.  –

– Le go jednak boli serce

cie niesłusznie w poniewierce.”

Opracowanie: Maria Krośnicka

 

CZYTAJ WIĘCEJ:

Kurier Wejherowski- „Dysab” cz. I

Kurier Wejherowski – „Dysab” cz. II

Tajna Organizacja Wojskowa „Gryf Pomorski” Instytut Pamięci Narodowej

Przekrój- „Gryf Pomorski”

Komendanci Naczelni TOW „Gryf Pomorski”

Uczcijmy pamięć naszego bohatera

Przypisy:

[1] Józef Kisielewski (1905 – 1966) ukończył gimnazjum w Grudziądzu, a następnie polonistykę w Poznaniu. Jako uczeń pisywał do „Gazety Grudziądzkiej” i pracował społecznie w Towarzystwie czytelni Ludowych (TCL). Należał do grupy literackiej „Loża”, która zaczęła w roku 1928 wydawać czasopismo „Życie literackie”. Krótki czas redagował „Mównicę Publiczną” (Grudziądz 1928), kierował poznańskim oddziałem dziennika „Polska”, wreszcie objął (po Emilu Zegadłowiczu i Jerzym Drobniku) redakcję „Tęczy” (1931 – 1939). Szczególnie interesował go problem polsko – niemiecki, w związku z tym odbył w roku 1937 podróż po Niemczech (reportaż z niej ogłaszał w „Prosto z mostu” (1938). We wrześniu 1939 roku udało mu się wyjechać przez Rumunię do Palestyny, skąd pod koniec 1940 r. dotarł do Londynu. W Anglii podjął aktywną działalność publicystyczną, należał do redakcji informacyjnego czasopisma „Poland and Germany”, organizował radiowe audycje dla kraju, pracował w polskich organizacjach. Zmarł w Irlandii 20 lipca 1966 roku.

[2] J. Kisielewski, Ziemia gromadzi prochy, Poznań 1939, s. 11.

[3] Tamże, s. 367, 392

Postawił pytanie : Kto to są naprawdę Kaszubi ?

„… „Motyl w jantarze”. I to jest prawda. Jantar jak wiadomo, jest dawną nazwą  na bursztyn.  Zdarza  się,  że 
w  wyłowionej bryle bursztynu można zobaczyć pod słońce wtopione w stwardniałą żywicę, świetnie zachowane stworzenia: żuki, biedronki, motyle. Jest podanie, że gdy się taką bryłę delikatnie rozłupie dawny stwór ożywa
i leci na dalszy ciąg swego życia, przerwanego snu”. Warto tu również zacytować fragment (ze strony 392) „Kaszubi” był przezwiskiem. Wspomnienie przedwojenne potwierdza, że słowo „Kaszuba” było narzędziem upokorzenia. Jeszcze jako przezwisko pogardliwe odczuwał je Ceynowa. Wspominając to wszystko ja, reprezentant polski z woli Boga i narodu, ogłaszam odtąd uroczyście słowo „Kaszuba” za nazwę najwyższego męstwa, honoru i patriotyzmu. Bo nie sztuka być patriotą w dobrych czasach, ale prawdziwą próbą jest dopiero to: przetrwać siedem stuleci bez pomocy, bez nadziei, bez skargi. A wiernie.”

[4] Tamże, s. 11.

[5] Jak powstała książka „Ziemia gromadzi prochy” w: G. Labuda, Zapiski kaszubskie, Pomorskie, Gdańsk 2000,
s. 425-440

[6] Drugie wydanie książki  Kisielewskiego w powojennej Polsce nastąpiło dopiero w 1990 roku. Tekst uzupełniono o posłowie Gerarda Labudy zatytułowane „Jak powstała książka Józefa Kisielewskiego”. Wydawcą był „Pax”. Brak informacji o wysokości nakładu.

[7] M. Podgóreczny, Albert Forster – gauleiter i oskarżony, Gdańsk 1977. W książce tej opublikowano na s.287-288 treść przemówienia Forstera „Z przykrością muszę stwierdzić, że Neustadt zamieszkuje znikomy odsetek Niemców, zaledwie trzy procent. Reszta to Polacy. Ziemia ta jest niemiecka, a ludność polska. Za taki stan rzeczy są odpowiedzialni nasi przodkowie. My zrobimy to inaczej. Może nie w ciągu roku lub dwóch, lecz w ciągu pięciu lat wszystko tu będzie niemieckie. Kto się nie podda, dla tego tu nie będzie żadnego miejsca. Wszystko co polskie musi być wytępione !

Ja wiem, że są jeszcze tacy, którzy myślą, że będzie tu Polska, że powstanie. Przed tym myśmy się już zabezpieczyli i Polska inteligencja przeszkadzać już nam nie będzie. Znajduje się ona tam, gdzie jest jej miejsce. Już ja moich podwładnych odpowiednio pouczyłem, aby na tych terenach nigdy nie dopuścili do powstania.

Możecie być pewni, że ci Polacy, którzy po swoich dwudziestu latach gospodarki zostawili tutaj tylko brud i gnój, nigdy tu nie wrócą. Zrobiliśmy tu porządek, w ciągu kilku godzin. Polacy nie potrafią żyć
i gospodarować. Dlatego my musimy być panami, a oni naszymi parobkami. Musimy tych zawszonych Polaków wytępić od kołyski …”
; Z. Milczewski, Wejherowo i powiat morski wrzesień 1939 – maj 1945 (kronika), Gdańsk 1991, s. 10.

[8] Tamże, s. 288.

[9] Szpęgawsk. Z martyrologii mieszkańców Kociewia, Gdynia 1959 ; M. Podgoreczny, Albert Forster …, s. 297 – 299.

[10] B. Bojarska, Piaśnica. Miejsce martyrologii i pamięci. Z badań nad zbrodniami hitlerowskimi na Pomorzu, Wrocław 1978; M. Podgoreczny, Albert Forster …, s. 291-296; W.K. Sasinowski, Piaśnica 1939-1944, Wejherowo 1956.

[11] J. Grabowska, Stutthof. Przewodnik. Informator, Gdańsk 1970 ; J. Grabarek, Marsz śmierci. Ewakuacja piesza więźniów KL Stutthof i jego podobozów 25 styczeń – 3 maja 1945, Gdańsk 1992; W. Mitura, Za drutami Stutthofu. Wspomnienia więźnia obozu, Bydgoszcz 1984; Stutthof hitlerowski obóz koncentracyjny, Warszawa 1988.

[12] W. Jastrzębski, Potulice. Hitlerowski obóz przesiedleńczy i pracy. Luty 1941 – styczeń 1945, Bydgoszcz 1967.

[13] J. Rados, Rehabilitacja na Pomorzu Gdańskim, Gdańsk 1969, s. 27-29.

[14] Tamże, s. 32-41:

  • Reichsdeutsch (przynależących do Niemców Rzeszy) obejmowała Niemców zaangażowanych
    w działalność niemieckich organizacji mniejszościowych w okresie międzywojennym – (przyjęło ją 115 tyś. osób) ;
  • Volksdeutsch (pochodzenia niemieckiego) skupiająca Niemców niezaangażowanych –  (przyjęło ją  95 tyś. osób) ;
  • Eingedeutsch (zniemczonych) obejmowała osoby uznane za osoby pochodzenia niemieckiego, które mogły stać się pełnowartościowymi obywatelami Rzeszy – (przyjęło ją 725 tyś. osób);

[15] L. Lubecki, Ruch oporu na Pomorzu Gdańskim w latach 1939 – 1945, Gdańsk 1961.

[16] K. Ciechanowski, TOW „Gryf Pomorski”, Gdańsk 1972 ;  K. Ciechanowski, Ruch oporu na Pomorzu Gdańskim 1939-1945, Warszawa 1972; K. Ciechanowski, Życie i śmierć bohatera. Józef Dambek założyciel i kierownik TOW „Gryf Pomorski”, Gdańsk 1980; K. Komorowski, Konspiracja Pomorska 1939-1947. Leksykon, Gdańsk 1993.

[17] K. Komorowski, Konspiracja … ; K. Ciechanowski, Działania partyzanckie na Pomorzu. Materiały
i Dokumenty Wojskowego Instytutu Historycznego, III/56/57, s. 50-53.

[18] K.M. Pospieszalski, Stanowisko prawne narodu polskiego pod okupacją hitlerowską, W: XX rocznicę września, Poznań 1960, s. 27-52. Różnice były zasadnicze: „na ziemiach „wcielonych” prawo polskie przestało od razu obowiązywać, w Generalnej Gubernii zostało ono w znacznej mierze – poza prawem podstawowym państwowym i administracyjnym – utrzymane w mocy. Na ziemiach „wcielonych” jedynym środkiem płatniczym stała się niemiecka marka, w Generalnej Gubernii ustanowiono nową walutę – niemiecki złoty. Na ziemiach „wcielonych” tworzono drogą wielu rozporządzeń i zarządzeń specjalny statut prawny dla Polaków, których degradował ich do roli niewolników. W Generalnej Gubernii ustanowiono szczególny statut Niemców przyznających im szereg przywilejów, które wynosiły ich wysoko ponad ludność miejscową. Na ziemiach „wcielonych” administracja hitlerowska – chociaż musiała w znacznej mierze posługiwać się polskim personelem – objęła całokształt życia ludności. W Generalnej Gubernii nie zdołała tego nigdy przeprowadzić
z powodu małej liczby Niemców. Stworzyło to zupełnie odebrane warunki bytu. Handel pokrętny opanował
w bardzo silnym stopniu życie gospodarcze Generalnej Gubernii. Na ziemiach „wcielonych” wreszcie akcja konspiracyjna nie mogła się szeroko rozwinąć, w Generalnej Gubernii rozrosły się do wielkich rozmiarów, tam też centrale organizacji podziemnych miały swoją siedzibę. Represje hitlerowskie na ziemiach „wcielonych” miały charakter systematyczny, w Generalnej Gubernii zaś – charakter masowych ślepych uderzeń opartych na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej. Nie brakło jednak i w Generalnej Gubernii bardzo przemyślanych akcji zmierzających do wytępienia inteligencji, a na ziemiach „wcielonych” masowych egzekucji, zwłaszcza
w pierwszych miesiącach okupacji” – 60 tysięcy osób.