7 lutego 1945
ODSŁUCHAJ:
Znajdź człowieka i wykonaj zadanie.
Po wykonaniu zadania odsłuchaj:
Ostatnio miałam mało czasu na pisanie… dni mijały tak szybko, że trudno połapać się w terminach. Nie mogłam usiedzieć w domu. Trzeba było działać! Kiedy dowiedziałam się od Wandy i Agnieszki, że więźniów zamknięto w naszym kościele katolickim i w ewangelickim, było to chyba jakoś po południu. Ja i inne dziewczyny najbliżej miałyśmy do kościoła ewangelickiego na Kukówce, więc tam biegłyśmy jak sarny. Pamiętam, ten okropny hałas. Przed kościołem stali groźni strażnicy i pilnowali by nikt za bardzo się nie zbliżał. Ale były tam i nasze znajome dziewczęta: Zofia Labuda, Aniela Bizewska i jej siostra Maria, Anna Patelczykówna, Aniela Cholka, Stefa Bizewska, Regina Bizewska, Janina Pielowska, Regina Nowak. Ja, Stasia, Helena Fikus i kilka innych dziewczyn próbowałyśmy udobruchać strażników pilnujących wejścia, ale samymi słowami wiele wskórać nie mogłyśmy. Więc żeby odwrócić ich uwagę od drzwi, jedne z nas smuliły się do strażników, inne podtykały słoninę. Regina Bizewska, która pracowała jako ekspedientka u Treuhandera Thuna wyniosła papierosy. Kiedy strażnicy zajęci byli rozmowami z nami i odbierali łapówki, inne dziewczyny próbowały dostać się do kościoła. Cały chleb rozdałyśmy bardzo szybko. Potem więźniowie zaczęli prosić o przekazanie wiadomości od siebie do swoich rodzin. Na małych karteczkach zapisywali swoje adresy, prosili o poinformowanie najbliższych, że żyją, o chleb, lekarstwa i pomoc w ucieczce. Potem w domu musiałyśmy wszystkie karteczki posegregować i na nazwiska przygotować paczuszki. Tych kartek miałyśmy pełne kieszenie. W pewnym momencie zebrało się ich parę setek…[S.Fikus, Z zeznań świadków…]
Więźniowie prosili o różną pomoc, między innymi żeby postarać się o długi sznur, bo planowali ucieczkę przez wieżę kościoła. Obiecałyśmy im ten sznur. Stasia pobiegła do matki, a ta spojrzała na nią, jak na wariatkę. Wytłumaczyłyśmy o co chodzi. Matka Stasi bardzo się wystraszyła, że Niemcy mogą nas złapać i zabić, ale ostatecznie dała nam tę linę od wieszania bielizny. Zapakowałyśmy ją wraz z żywnością. Jakoś udało się ją przekazać więźniom. Strażnika odprowadzono podstępem na drugi koniec kościoła, poczęstowano kiełbasą i wódką. W tym czasie niektórym więźniom udało się wydostać, tym którzy czuli się na siłach…[S.Fikus, Z zeznań świadków…]